close menu menu

Firmy pożyczkowe chcą paktować z resortem sprawiedliwości, uważają obligacje za niezagrożone.

Adam Kuszyk – Prezes Zarządu udzielił wywiadu Emilowi Szweda z portalu Obligacje.pl w sprawie projektu ustawy z dnia 07 grudnia 2016 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw.Emil Szweda, Obligacje.pl | 12 grudnia 2016

Do 23 grudnia środowisko firm pożyczkowych ma czas na wniesienie własnych opinii do opublikowanego w piątek projektu ustawy regulującego ich działalność. O ile nie mają zastrzeżeń wobec penalizacji nieuczciwych pożyczkodawców, o tyle mają sporo uwag wobec zarówno wysokości proponowanych maksymalnych kosztów pozaodsetkowych jak i sposobu przedstawienia propozycji.

Przy maksymalnie 20 proc. kosztach pozaodsetkowych zbilansowanie ryzyka związanego z prowadzoną działalnością będzie trudne dla większości firm pożyczkowych. Oczekujemy na ostateczne rozwiązanie tej kwestii, aby zaplanować czynności mające na celu dostosowanie się do kolejnych zmian – powiedziała nam Ewa Mrugała, odpowiedzialna za relacje z inwestorami w krakowskim Eurocencie.

Opublikowany w piątek projekt ustawy przygotowany przez resort sprawiedliwości zakłada, że maksymalny koszt pożyczki nie będzie mógł przekroczyć 75 proc. jej całkowitej wysokości, przy czym koszty pozaodsetkowe nie będą mogły być wyższe niż 10 proc. w pierwszym roku i 10 proc. w każdym kolejnym. Obecnie całkowite koszty pozaodsetkowe nie mogą przekroczyć 100 proc. kwoty kredytu, przy czym w pierwszym roku nie mogą być wyższe niż 25 proc., a w każdym kolejnym niż 30 proc. kwoty pożyczki.

Wydaje się, że obecni i przyszli obligatariusze nie mają powodów do niepokoju. Nawet w czarnym scenariuszu, zakładającym przyjęcie projektu resortu sprawiedliwości bez zmian, będziemy w stanie funkcjonować. Nasz obecny portfel pożyczek wart jest 70 mln zł, a ponad 100 mln zł to kwoty do spłaty. Nawet jeśli nie odzyskamy całości, to na pewno odzyskamy dość, by spłacić obligacje – zapewnił Adam Kuszyk, prezes Capital Service, który na Catalyst wprowadził trzy serie obligacji. – W ekstremalnej sytuacji będziemy zmuszeni do gwałtownego cięcia kosztów, żeby nie dopuścić do sytuacji, w której koszty byłyby wyższe niż przychody i jesteśmy gotowi do podjęcia takiej decyzji, choć oczywiście oznaczałoby to przynajmniej czasowe ograniczenie działalności – zakładam jednak, że do tego nie dojdzie. Jednocześnie pracujemy bardzo nad dywersyfikacją i zwiększaniem przychodów, znacznie zwiększyliśmy przychody z pośrednictwa finansowego, skutecznie sprzedajemy ubezpieczenia, widzimy duży potencjal w sprzedaży produktów obcych – dodał.

Również przedstawiciele innych firm pożyczkowych, z którymi rozmawialiśmy zapewniali obligatariuszy o terminowej obsłudze zobowiązań.

Trudno oceniać projekt, który może podlegać zmianom w toku dalszego procesu legislacyjnego. Jeśli chodzi o obligacje, to obsługiwaliśmy je terminowo do tej pory i jesteśmy zdecydowani utrzymać ten stan. Będziemy regulować zobowiązania niezależnie od zmieniających się przepisów – powiedział Michał Stanioch, prezes SMS Kredyt Holding.

Projekt ustawy oczywiście nas nie cieszy, ale nie jest zagrożeniem dla obligatariuszy. W razie potrzeby zoptymalizujemy koszty działalności i ewentualnie wydłużymy terminy spłat nowych pożyczek. W naszym portfelu i tak nie ma tzw. chwilówek, w które projekt uderza najmocniej. Oczywiście jeżeli ustawa w proponowanym kształcie weszłaby w życie będziemy musieli jeszcze bardziej zaostrzyć kryteria przyznawania pożyczek. Ale póki co, jest to dopiero projekt i wiele może się jeszcze zmienić – uważa Andrzej Brzeski, prezes Mikrokasy.

Kary tak, ale rozmów brak

Projekt zmiany ustawy (kodeksu karnego oraz innych ustaw) został ogłoszony w piątek, akurat w drugim dniu kongresu firm pożyczkowych w Warszawie. Z naszych informacji wynika, że jego uczestnicy byli zupełnie zaskoczeni nie tylko treścią proponowanych zmian, ale w ogóle faktem ich przygotowania.

Nie konsultowano projektowanych rozwiązań ze środowiskiem, nie wygląda też na to, aby zgłębiono materię racjonalnego określenia poziomu marż. To trochę tak, jakby rząd zadecydował, że od dziś za miesiąc BigMac będzie kosztować 3,5 zł (a kosztuje 9,7 zł), bo skoro łączna cena surowców to 2,7 zł to można zarobić 80 gr na sztuce. Tylko gdzie jest uwzględniona reszta kosztów? Na szybko licząc całkowity koszt pozyskania kapitału wacha się od 10 proc. do 20 proc. a szkodowość od 15 do 20 proc., do tego dochodzą koszty sprzedaży, odpytywania baz zewnętrznych, systemów, obiegu i przetwarzania dokumentów… – przypomina Adam Kuszyk.

Nawet przyjmując doskonałą organizację procesów nie będzie możliwe uzyskanie rentowności przy proponowanym limicie kosztów. Trzeba pamiętać, że pożyczki udzielane przez firmy pożyczkowe to głównie niskie kwoty, na krótkie okresy, brane przez klientów i spłacane, więc procentowy koszt jednostkowy jest większy, ale nominalnie jest relatywnie mały – dodaje prezes Capital Service.

W podobnym tonie wypowiada się Michał Stanioch.

Nie rozumiem celu tej noweli w części dotyczącej limitów kosztów. Nie wiadomo, czemu miałoby to służyć, przecież nowe limity obowiązują dopiero od marca i jest jeszcze za wcześnie, żeby sprawdzić w jaki sposób one oddziałują na rynek. Nie wiadomo więc, jaki problem rozwiązują te limity, czy ten problem w ogóle istnieje. Nie wystarczy powiedzieć, że robi się coś w interesie konsumentów, bo w podobny sposób ustawodawca mógłby nakazać obniżenie np. cen samochodów o 30 proc., albo mieszkań o połowę. Uważam, iż należałoby za kilka miesięcy przeprowadzić rzetelną niezależną ocenę stanu rynku. Wtedy minie rok od zmian prawnych z marca więc moim zdaniem będzie to wystarczający materiał do analiz. Po takich analizach można by się zastanawiać nad dalszą ewentualną regulacją, o ile będzie ona konieczna.

Co dalej?

Do 23 grudnia branża ma czas na przedstawienie własnych argumentów w tej sprawie, później resort sprawiedliwości w ciągu dwóch tygodni ma zamiar wprowadzić ewentualne poprawki. Projekt zakłada istnienie zaledwie dwutygodniowego vacatio legis liczonego od dnia opublikowania ustawy.

Myślę, że projekt przejdzie w takim kształcie, w jakim go napisano w części dotyczącej penalizacji (dla przedsiębiorców nie przestrzegających limitów przewidywanych jest do pięciu lat więzienia – red.). To jest nawet dobre rozwiązanie. Natomiast co do limitów, to mamy nadzieję przekonać ministerstwo do naszych racji – powiedział Adam Kuszyk.

Na Catalyst notowane są obligacje siedmiu firm pożyczkowych. Poza wymienionymi chodzi o Ferratum, IPF (Provident) i Everest Finanse (Bocian). Wszystkie one potaniały w poniedziałkowych notowaniach, nierzadko cenę sprowadzono poniżej nominału. Najniżej – po 92 proc. – kwotowane są obligacje IPF. Większość z obligacji firm pożyczkowych można obecnie kupić z rentownością zbliżoną do 9 proc. (10 proc. Ferratum).

Komentarz Obligacje.pl

Nie konsultowana ze środowiskiem „propozycja” ministerstwa sprawiedliwości wprowadza niepewność nie tylko w szeregach firm pożyczkowych i ich inwestorów, a także klientów (wkrótce mogą odejść z kwitkiem od firmy, której od lat są stałymi pożyczkobiorcami). To sam sposób stanowienia prawa wzbudza poważne obawy. Kto bowiem zagwarantuje, że w kolejnym razem nie zostanie urzędowo uregulowana maksymalna marża deweloperów, firm windykacyjnych, sklepów wielkopowierzchniowych, mechaników, usług fryzjerskich, etc. – wszystko z myślą o interesie klientów, z pominięciem interesów dostawców dóbr i usług. Ten projekt – nawet jeśli zostanie gruntownie zmieniony – wprowadza ogromną niepewność w szeregi przedsiębiorców. Oto władza, która zapewnia, że chce im sprzyjać, nie liczy się z ich zdaniem, sama wie lepiej co i ile powinno kosztować.

Dzieje się to bez właściwego rozeznania, na podstawie zabiurkowych domysłów, z pominięciem podstawowych informacji, które są przecież relatywnie łatwo dostępne. Branża firm pożyczkowych w Polsce skupiona jest w dwóch dobrze zorganizowanych i współpracujących ze sobą organizacji. Wydaje się, że zaproszenie ich do konsultacji (co przecież nie musi od razu oznaczać zgody na ich propozycje) byłoby zadaniem prostym.

Nie chcę wchodzić na tematy polityczne, uważam, że dziennikarskim obowiązkiem jest zachowanie bezstronności. Jednak wszystko to już przerabialiśmy – urzędowe ceny, maksymalne marże, koncesjonowanie działalności i nadzór urzędników nad działalnością gospodarczą. Większość z nas aż za dobrze pamięta jakie są tego wszystkiego skutki.

Można mieć swój pogląd na działalność firm pożyczkowych. Ale fakt, że one istnieją, rosną i mają klientów liczonych w setkach tysięcy dowodzi, że ich działalność jest potrzebna, nawet jeśli sami nie korzystamy i nie zamierzamy korzystać z ich oferty. Firmy pożyczkowe nie powstały przecież z potrzeby przedsiębiorców, którzy chcą się wzbogacić na cudzej krzywdzie, ale dlatego, że istnieje popyt na ich produkty. Jeśli ich zabraknie – a ten projekt wprowadza takie ryzyko – klienci zwrócą się w inną stronę. Pustkę po legalnie działających firmach szybko wypełni czarny rynek. Szampany w suterynach już się chłodzą, a toasty za długie zdrowie urzędników wznoszone będą bynajmniej nie przez klientów firm pożyczkowych.